Na początek należałoby powiedzieć czym tak naprawdę jest ta książka. Otóż najbliższe prawdy będzie określenie: biografia lub wręcz monografia poświęcona postaci intrygującego czarodzieja. A trzeba przyznać, że historia ta obfitowała w wydarzenia. Dalamar to mag czarnych szat, wygnaniec, szpieg Konklawe, uczeń Raistlina, mistrz Wieży Wielkiej Magii w Palanthas i przywódca zakonów - a są to tylko niektóre określenia, jakie można przypisać do tej niezwykłej osobowości. W opisywanej pozycji poznajemy początek jego historii, od momentu odkrycia przez niego magicznych mocy, aż do zlecenia przez Konklawe misji, która na zawsze zmieniła jego życie. Czytelnik ma okazję zwiedzić w towarzystwie maga miejsca takie jak Silvanesti w przededniu Wojny Lancy oraz podczas pierwszej ofensywy armii ciemności, wyspy Ergoth będące miejscem wygnania elfów, zrujnowany Silvanost, do którego powraca ostatnia członkini królewskiego rodu Alhana Starbreeze, ruiny wieży w Daltigoth, Las Wayreth i wiele, wiele innych. Mimo iż rozpiętość czasowa i przestrzenna powieści jest ogromna, a co za tym idzie niektóre elementy zostały potraktowane skrótowo, ani razu nie miałem wrażenia, iż autorce zabrakło miejsca, aby coś jeszcze przekazać. To wyważenie jest bez wątpienia jednym z atutów powieści.
Oczywiście cały ten świat zamieszkany jest przez liczne postaci drugoplanowe, które przewijają się przez strony powieści lotem błyskawicy. Na skutek tego niestety żadna z nich, w przeciwieństwie do głównego bohatera, nie została dokładniej opisana, zupełnie jakby brakło na to miejsca. Z tego też względu nie zapadają w pamięć - przypominają twarze w tłumie. Mimo to warto wymienić kilku bohaterów stających na drodze czarnego elfa. Wśród nich godni wspomnienia są na pewno: Tellin Windglimmer (mag i pierwszy mistrz Dalamara), czarne charaktery w osobach smoczej władczyni Phair Caron (poprzedniczki znanego z Kronik Verminaarda) i jej doradcy, czarnoksiężnika Tramda czy towarzyszka głównego bohatera, Regene. Bardzo dobrze wypadają też kanoniczne postaci świata, takie jak Par-Salian, Ladonna, Alhana czy Porthios. W ich wypadku autorka poszła utartym szlakiem i dobrze na tym wyszła. Sam Dalamar natomiast nie poraża, brakuje mu nieco charakteru znanego z Legend czy Wojny Dusz. Niby wszystkie najważniejsze wydarzenia, przeżycia wewnętrzne czy motywy kierujące poczynaniami elfa zostały pokazane i nie widać większych zgrzytów fabularnych w porównaniu z tym, co znamy z innych powieści, ale mimo wszystko obraz jest nijaki i bezbarwny. To wrażenie nasilają jeszcze liczne rozterki wewnętrzne Dalamara, przeżywane przez niego podczas podróży - wypadają one zbyt sztucznie. Niestety, w tej powieści czarnemu elfowi braknie też klasy, która była jego znakiem rozpoznawczym - to jedna z głównych wad powieści.
Skoro przy wadach jesteśmy trzeba też powiedzieć o innych bolączkach książki. Największą z nich jest chyba "statyczność akcji". Choć mamy do czynienia z wojną, pojedynkami magów, starciami i dalekimi podróżami, wciąż odczuwamy brak dynamizmu. Głównym tego powodem są długie, rozwlekłe opisy (często przez cztery strony nie ma ani jednej linijki dialogu) - same w sobie całkiem niezłe, ale w takiej ilości po prostu niestrawne, tak iż czytelnik ma momentami ochotę odłożyć książkę i zająć się czymś innym. Szczytem w tym wypadku jest chyba zajmująca pół strony charakterystyka świec na biurku Par-Saliana (a nie jest to jedyny tego rodzaju przypadek). Tego typu rozwiązania sprawiają, że powieść czyta się ciężko i często trzeba robić przerwy, aby odpocząć nieco od monotonii opisów. Przy tym wszystkim tym bardziej zaskakuje fakt, iż sami bohaterowie książki zostali ledwie napomknięci i nie doczekali się pełniejszej charakterystyki.
Na szczęście tłumaczenie wypada na tym tle całkiem dobrze. Tekst został przetłumaczony solidnie, a literówek czy potknięć składniowych nie ma zbyt wiele (choć oczywiście przy takiej ilości słów były one nie do uniknięcia). Irytować może natomiast pewna niekonsekwencja przekładu w odniesieniu do postaci (czarodziej często bywa nazywany mistykiem lub wręcz kapłanem), przez co niekiedy ciężko zorientować się, przedstawicielem jakiej profesji jest dany bohater. Lepiej wypadły nazwy własne, będące bolączką choćby Smoków Chaosu i Smoków Zagubionej Gwiazdy. Widać, że tłumacze wzięli sobie do serca krytykę fanów. Pewne zastrzeżenia można mieć do ceny - 35 zł za 319 stron to dość dużo (szczególnie że ISA za podobne objętościowo pozycje życzy sobie 10-12 złotych mniej). Z drugiej strony Zysk przyzwyczaił nas do takiej polityki i nie ma co tutaj za bardzo narzekać. Ładnie wygląda natomiast okładka i zastosowana na niej rodzima czcionka.
Podsumowując należy powiedzieć, że Dalamar Mroczny to książka nierówna. Z jednej strony jest to ciekawa opowieść o życiu niezwykłego bohatera Smoczej Lancy, z drugiej jednak ciężar lektury oraz różnorakie wady mogą skutecznie zniechęcić do niej potencjalnego czytelnika. Dla kogo zatem przeznaczona jest ta pozycja? – na pewno dla fanów oraz tych, którzy mają jakieś doświadczenie w świecie (i ich szczególnie ucieszą smaczki odnoszące się do innych powieści np. Kronik). Osoby dopiero zaczynające swoją przygodę z Dragonlance powinny jednak sięgnąć raczej po coś z klasyki tej serii, jak np. Smoki Jesiennego Zmierzchu.
Niestety, autorka mimo starań tym razem nie sprostała legendzie. Być może następnym razem będzie lepiej.