» Recenzje » Troja

Troja


wersja do druku

Zrobieni w konia


Troja
Gniew Achillesa, syna Peleja, opiewaj, bogini... a co to niby za początek? Nie, stary, zaczekaj, tak się nie da. Jaka bogini? Jak wstawimy tam jakąś boginię, to się Kościół na nas obrazi. Będą nas pikietować. Będą dzieciom w szkółkach niedzielnych mówić, żeby nie szły na nasz film, bo tylko pogaństwo i gusła szerzymy. Poza tym daj spokój. Ilu tych bogów tam jest? I co, niby chodzą sobie tak spokojnie miedzy ludźmi? Co za bzdury ten Homer pisał.... Achilles jakimś półbogiem? Jego matka czym była? Nerką jakąś? Organami w tej Grecji handlowali? Nereidą niby? Morską boginką? Żadnych bogów! Poza tym popatrz, dziesięć lat się pod tą Troją naparzali, a ponoć tacy silni ci Grecy byli. Nie! Mają wejść, zrównać z ziemią i wyjść, rozumiesz, żeby sobie nikt nie pomyślał, że jakieś aluzje do aktualnej sytuacji polityczno-militarnej robimy. Góra trzy dni. No to już, biegusiem, pisz ten scenariusz. Aha, i znajdź mi jakiegoś jelenia, który to wyreżyseruje...

A teraz gniew wściekłego widza opiewaj, bogini. Bo przecież miało być tak ślicznie. Największy europejski epos wszechczasów, do tego z gotowym sequelem (zatytułowanym Odyseja), przenosi na ekran facet, który nakręcił Das Boot. Achillesa gra Brad Pitt, a Odyseusza Sean Bean. Władca Pierścieni ustanowił nowe standardy kręcenia scen bitewnych, więc to dopiero będzie widowisko! A poza tym przecież Homera nie da się sknocić, no i wspaniali spece od Wiedźmina nie zostali przy tej megaprodukcji zatrudnieni.

Kiedy pojawiły się pierwsze zwiastuny, szczególnie zaś scena z okrętami (wszak Helena miała twarz, która tysiąc okrętów wyprawiła w morze), zaczęłam z niecierpliwością przebierać nogami. Ostatni raz czekałam z takim napięciem na Atak klonów. No i się doczekałam...

Ja rozumiem, że epos Homera jest długi i napisany heksametrem, co przeciętnemu Amerykaninowi może sprawiać niejaką trudność. Ja wiem, że zaludniają go dość ambiwalentne moralnie postacie, zwane bogami, mieszające się w życie śmiertelnych, co może sprawiać trudność znacznie większą i doprowadzić u większości Amerykanów do zwarcia między zwojem odpowiedzialnym za przeżuwanie i tym, który zawiaduje wydalaniem. Ale, do jasnego gromu spuszczonego ręką Zeusa, poprawiać taką fabułę?

Dobra, odpuszczę tych bogów, pomyślałam po jakimś kwadransie. Achilles jak na razie jest fajny, co prawda przypomina amerykańskiego futbolistę. Może Petersen chce pokazać, że bohaterami i bez interwencji niebieskiej, tfu, olimpijskiej szarpią namiętności na iście grecką, epicką skalę. Może ta Helena okaże się pełna zniewalającego seksu, a Parys będzie modelowym okazem samca i wystarczy jedno spojrzenie, żeby hormony wylały się z ekranu, a widzom w kinie zrobiło się lirycznie. Może ten Agamemnon nie okaże się jednak panem z kryzysem wieku średniego. Może chociaż Achilles będzie faktycznie nieśmiertelny siłą talentu Brada Pitta. Albo sceny batalistyczne będą takie, że Władca Pierścieni okaże się przy nich filmem dla grzecznych dzieci.

Po następnym kwadransie zrobiłam to, co radził Dante wszystkim, którzy wstępowali. Porzuciłam wszelką nadzieję.

Troja jest filmem, który miał przewartościować pojęcie kina epickiego. Miał nam dać nową jakość. Miał być przełomem w kinie sandałowym, uczynić z niego na powrót gatunek hołubiony na ekranach, jak w latach sześćdziesiątych ubiegłego stulecia, kiedy to Spartakus i Kleopatra (o Ben Hurze nie wspominając, bo oczywisty) święciły triumfy. Miał wreszcie dodać do eposu obraz, który zachwyci i przetrwa kolejne tysiące lat. Jedyne, co przewartościowuje i czemu nadaje nową jakość, to pojęcia nudy i niejakiej konfuzji.

Po pierwsze, bohaterowie. Nie do końca wiem, kto właściwie był głównym bohaterem oraz o co poszczególnym personom chodziło. Achilles? W końcu zagrał go Brad Pitt, skądinąd dobry aktor. Tyle tylko, że Achilles w jego wykonaniu robi cztery miny na krzyż powtarza dwa gesty, z czego jeden to wskazywanie jakiegoś celu wyciągniętą ręką dzierżącą coś ostrego, a drugi to cios z wyskoku. Ręka zaczyna irytować za trzecim razem, a powtarza się co najmniej piętnaście. Wszyscy dookoła twierdzą, że jest on wspaniałym wojownikiem - pewnie po to, żeby widz uwierzył. A do tego jeszcze jawi się wraz ze swymi Myrmidonami (szczepem greckim z Tessalii, którego Achilles był królem) jako zbir do wynajęcia, taki watażka stepowy, co to się na wyprawę łupieżczą wybrał.

Parys i Helena? Znów z ekranu płyną zapewnienia, że kochają się nad życie. I dobrze, że ktoś to powtarza, ponieważ Orlando Bloom i Diane Kruger są tak drewniani, że za diabła nie da się uwierzyć, iż jest to namiętność, która doprowadzi do upadku najwspanialszego miasta starożytności. Poza tym, skoro nie można było do roli Heleny zatrudnić naprawdę pięknej aktorki (pewnie wszystkie po przeczytaniu scenariusza powiedziały Po moim trupie zagram w tej szmirze), to może należało zaangażować taką, co potrafi grać? Orlando Bloom jest zdecydowanie ładniejszy od swej połowicy i dysponuje większa ilością aktorskich środków wyrazu, ale znacznie bardziej przekonują sceny jego tchórzostwa, niż namiętności.

Hektor? No dobrze, ten film ma jedną prawdziwą gwiazdę w roli pierwszoplanowej. Eric Bana (Hulk z Hulka i Hoot z Helikoptera w ogniu), jak cała reszta Australijskiej Mafii, potrafi grać i ma charyzmę. Jego Hektor jest świetnie zagrany, wiarygodny i pełnokrwisty. Nawet wtedy, kiedy mówi straszne amerykańskie bzdury.

I są jeszcze dwie perełki drugoplanowe: Priam Petera O'Toole i Odyseusz Seana Beana. Ale cała reszta? Agamemnon jest idiotą. Jak taki lider Samoobrony mógł podbić całą ówczesną Grecję pozostaje zagadką. Nasuwa się co prawda myśl o boskiej interwencji, ale wszak bogów nie ma. Tak samo zagadką pozostaje powód, dla którego Helena tak bardzo nie lubiła swojego męża, Menelaosa, gdyż jest to miły pan w wieku średnim, okrągły niczym baryłka wina, jowialny i sympatyczny. Dobrze, brat Agamemnona. Ale braci się w końcu nie wybiera.

Może chociaż, pomyślałam rozpaczliwie, wiercąc się w fotelu, sceny batalistyczne będą naprawdę genialne? Co prawda nie podniecają mnie one tak bardzo jak mężczyzn, co chyba zrozumiałe, ale lubię związany z nimi dreszczyk emocji. Uda im się czy się nie uda? Wbije mu miecz w oko czy nie wbije?

Niestety, nie ma na co patrzeć. Faceci w dziwacznych zbrojach z dużymi tarczami biegają niemrawo po ekranie. Ujęcia walki są chaotyczne, bałaganiarskie, źle zmontowane, a przede wszystkim źle nakręcone. Żadnych punktów kulminacyjnych, żadnego napięcia. Schemat: najpierw my im przyłożymy, potem oni nam. Najpierw ja ukatrupię mu kochanka, tfu, kuzyna (w końcu jesteśmy poprawni politycznie i nie wspominamy o tym, ze miłość platoniczna oznaczała miłość między mężczyzną a chłopcem), potem on mnie zaszlachtuje, a na końcu moja rodzina się zemści. To my teraz użyjemy fortelu i zrobimy was w konia, a potem złupimy i spalimy wasze miasto. Patrząc na sceny łupienia i pożaru Troi zaczęłam się poważnie zastanawiać, czy przypadkiem ekipa Petersena nie dzieliła się planem z ekipą kręcącą Quo vadis, żeby było taniej. Dynamizm na tym samym poziomie.

No dobrze, w tym filmie są dwie świetne sceny. Dwie i pół. Pół to atak o brzasku i śmierć Patroklesa. Pierwsza cała to pojedynek Hektora i Achillesa. Majstersztyk. Druga to rozmowa Priama i Achillesa, kiedy król Troi przychodzi prosić o wydanie zwłok syna. W tych scenach czuje się Wielką Epikę. Są tam porządne emocje, takie, które omijają mózg i chwytają człowieka za serce. Gdyby cały film był taki, to rzeczywiście gniew Achillesa opiewałaby bogini, a raczej dziesiąta muza następne kilka tysięcy lat.

No i te wszystkie poprawki... Ja rozumiem, że można epos potraktować jako inspirację. Bracia Coen wzięli się za Odyseję i wyszło im Bracie, gdzie jesteś? Ale poprawianie Homera, żeby pasował do tego politycznie poprawnego (żadnego seksu, żadnych kobiecych cycków, a zamiast Murzynów i Azjatów armia Bułgarów) widowiska jest żenujące. Ciekawe, że ci, którzy strasznie głośni psioczyli na Jacksona, który poprawiał Tolkiena uważają, że poprawianie Homera w imię dynamiki scenariusza jest OK. Nie jest. To trochę tak, jakby Gibson w Pasji uznał, że Chrystusa nie ukrzyżuje, tylko utopi, bo tak jest dramatyczniej, Poncjusz Piłat powinien być kobietą, a liczbę apostołów zredukował do trzech, bo trudno imiona zapamiętać.

Pewnie bym się tego nie czepiała, podobnie jak nie czepiam się poprawek Jacksona, gdyby Troja okazała się filmem, który jest równie wielkim epickim dziełem jak Władca Pierścieni. Nie jest. Jest hollywoodzką superprodukcją wyreżyserowaną przez człowieka, który najwyraźniej nie umiał poradzić sobie ani z aktorami, ani z planem, ani z akcją.

Ale teraz przynajmniej wiem, dlaczego Wilbur chce się zabić. Pewnie już widział Troję.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę


Ocena: 3 / 6

Komentarze


starlift
    Tarcza...
Ocena:
0
... slynna tarcza Achillesa w tym filmie to totalne dno. Az przykro patrzec. Zgadzam sie z recenzja mniej wiecej.
19-05-2004 23:03
!Blob!
    recka ok
Ocena:
0
Bardzo dobra recka... A co do flimu: ehhhhh....

Kiedy uslusze o jakims dobrym filmie? Ciagle tylko jakas Liga, jakis Helsing i inne szmiry. :P
19-05-2004 23:03
Ra-V
    Helsing
Ocena:
0
fajny byl i basta, nie sluchaj sie starlifta tylko idz do kina
20-05-2004 00:22
~ShadEnc

Użytkownik niezarejestrowany
    Recka...
Ocena:
0
...taka sobie. Widać, że film nie spełnił oczekiwań recenzenta. Sam otrzymałem mniej więcej to, co chciałem - a przynajmniej to, czego mogłem się spodziewać po Hollywood.

Podejrzewam, że gdyby Petersen & co. nakręcili film w stanie zbliżonym do oryginału, posypałaby się lawina krytyki - że wątek bogów jest tandetny, postacie płaskie, że dało się to zrobić inaczej.
20-05-2004 00:40
eon
    :)
Ocena:
0
Rewelacyjny tekst, przy paru porównaniach wymiękłem ze śmiechu :)
20-05-2004 09:48
~Sayonara

Użytkownik niezarejestrowany
    No cóż
Ocena:
0
JoAnno, a już miałem nadzieję, że przynajmniej częściowo Cię przekonałem do tego filmu. Recenzja świetnie napisana - mogłabyś pisać mowy przedwyborcze kandydatom do Parlamentu Europejskiego (to komplement :D).
Ale nie zgodzę się ze zdaniem, że Troja to słaby film. Mnie reżyser przekonał do swojej wersji wojny trojańskiej. Są w nim słabe elementy (drewniana Helena i beznadziejny jak w każdym swoim filmie Orlando Bloom), ale film jako całość jest dobry. Polecam
20-05-2004 12:14
JoAnna
    :D
Ocena:
0
Sayonara, przeceniasz kandydatów, powyłamywaliby sobie języki na słowach dłuższych niż dwuysylabowe ;P wzruszonam :)
20-05-2004 13:22
Malta
    Wielka epika w małym wydaniu
Ocena:
0
Co do Parysa i heleny - zgadzam się w zupełności: drewniani jak ... koń trojański ;).
Co do powiewu WIELKIEJ EPIKI - czyli scen które i JoAnnie sie podobały - też się zgodzę.

Niestety bardzo daleko mu do lierackigo pierwowzoru, co mnie jako polonistke, szczególnie boli.

Ale co do Achillesa - JoAnno, na Achillesa mogłabym patrzec bez przerwy ;]
20-05-2004 14:37
~karp

Użytkownik niezarejestrowany
    recenzja
Ocena:
0
jak recenzja, mi do gustu nie przypadła, jakaś taka strasznie buńczuczna. strasznie łatwo jest po jakimś filmie pojechać, po książce zresztą też. w recenzji stoi, że Achilles był wspaniałym wojownikiem tylko z nazwy, bo inni tak mówili, a pare akapitów dalej, że jedną z najlepszych scen jest jego pojedynek z Hektorem. dalej, strasznie jedziesz po efektach, co prawda widziałem tylko zajawkę, ale porównywanie tego z quo vadis to nieporozumienie, chybam, że widzieliśmy różne wersje quo vadis. śmiejesz sie z gry aktorskiej, ale z drugiej strony Bana, Bean i O'Tool pokazali klasę - trudno o filmy w których wszystkie kreacje są niesamowite.
Reasumujac - mnie zachęciłaś do obejrzenia (albo lepiej nie zniechęcilaś).
20-05-2004 14:40
Linka
   
Ocena:
0
Na film dopiero się wybieram, ale już poczułam się mocno zniechęcona. A nie wiem, czy to dobrze, jeśli recenzja zniechęca. Niemniej czytało się świetnie, gratuluję lekkości pióra.

Co do strony merytorycznej... Jak już wspomniałam - filmu jeszcze nie widziałam. Ale coś wierzyć mi się nie chce, że za tak ciężką kasę, jaką wyłożono na Troję zrobiono walki "chaotyczne, bałaganiarskie, źle zmontowane, a przede wszystkim źle nakręcone". Ale kłócić sę nie bedę, tylko zobaczę.

Teraz odnośnie poprawiania Homera. Autorzy szukali prawdy. Teraz, kiedy już wiemy, że Troja nie była bajką ludzie coraz częściej starają się odnaleźć prawdę. Poza tym Homer nie napisał przecież Iliady i Odyseji, a zebrał jedynie krążące opowisci i mity. A jak pisze Robert Graves, w całej Helladzie krążyło nawet dziesięć wersji jednego mitu. Toteż prawda jest względna i chyba stąd rozbierzność pomiędzy literackim oryginałem, a ekranizacją.

Komentarza ciąg dalszy za tydzień.

P.S.
I jeszcze raz gratuluję lekkości pióra! Czytało się niesamowicie!
20-05-2004 16:46
~Bregan

Użytkownik niezarejestrowany
    Ależ...
Ocena:
0
paskudny tekst.
20-05-2004 16:48
starlift
    Re: Bregan
Ocena:
0
Moze jakos uzasadnisz? Czy ogrniczysz sie do wscisniecia "1" przy ocenie?
20-05-2004 20:14
xshadow
    Nie no Bregan, nie osmieszaj sie
Ocena:
0
Tekst w warstwie jezykowej po prostu rewelacyjny. Czyta sie lekko i z zainteresowaniem.
Troche watpliwosci pozostawia ocena zawartosmi merytorycznej. Recenzja wydaje sie az zanadto subiektywna. Chociaz musze przyznac, ze przewrotnie sprawila, ze na film zapewne sie wybiore aby samemu ocenic.
No i przed seansem zdmuchne kurz z Iliady, zebym mial co porownywac.
20-05-2004 22:14
JoAnna
   
Ocena:
0
No i właśnie o to, słoneczka moje kochane, chodzi. Żebyście chcieli przekonać się na własne oczy, czy pisząca recenzję ma rację. Jestem uszczęśliwiona, że się nie dajecie na moje gadanie nabrać i sprawdzicie empirycznie :)))))) idę opić sukces herbatą korzenną :))
PS> Malta, ja nadal wolę Hektora :D
20-05-2004 22:41
~Bregan

Użytkownik niezarejestrowany
    Paskudny...
Ocena:
0
w kontekście zawartości merytorycznej. Troszkę, jakby autorka popisywała się erudycją. Jakby podrwiwała na każdym kroku. Nie lubię czegoś takiego czytać, bo to nieszczere. Zanadto "z wysoka". A z większością argumentów się nie zgadzam.

Ocenę dałem 3, bo jest dobrze napisany. Przepraszam, jeśli kogoś uraziłem.
20-05-2004 23:25
Seji
    Jak sie erudyta jest,
Ocena:
0
to sie popisywac mozna. A ocenianie recki wedle tego, ze sie z nia nie zgadza, jest co najmniej dziwne.

Ja tu nieszczerosci nie widze. To jest ladna i klarowna opinia recenzenta, uzasadniona i konkretna.
21-05-2004 00:36
Simbul
    ...
Ocena:
0
JoAnno - zgoda co do jednego - film zapowiadał się na lepszy niż był w istocie... Jednak Twoja recenzja mnie nieco przygnębiła ;( Chyba nie dostrzegłaś głównego sensu tego filmu - to opowieść o przemijaniu, pragnieniu nieśmiertelności i sławy - nawet za cenę życia wielu ludzi...
O tym, jak bezsensowna jest wojna - jedna śmierć pociąga za sobą następną, potem następną, i znów...
o tym, jak wiele może znaczyć honor (Hektor), że dla niego można poświęcić życie. Szkoda, że nie zwróciłaś uwagi na to, jakimi słowami film sie kończy i zaczyna, a zrozumiałabyś, że tu nie chodzi o wierne odtworzenie historii, a przedstawienie pewnej legendy. i wtedy nie przeszkadza chaotyczne pokazanie bitew, brak powalających efektów czy "przydługość" niektórych momentów. To tyle ;)


ach! Achilles jest ;****
chociaż Hektor też coś w sobie ma ;P
21-05-2004 00:42
zgreg
    Recenzje odmienne w przekazie...
Ocena:
0
...mozna znalezc w najnowszej Esensji. Polecam.
21-05-2004 12:04
Malta
    re: PS
Ocena:
0
JoAnno, alez mnie się też Hektor podobał, z łóżka bym go nie wyrzuciła (czy są tu dzieci??? :D).
Ale kurdesz Achilles mnie powalił;] - bez skojarzeń proszę. najgorsze jest to, że odkąd pamietam uważałam Pitta za kiepskieg aktora. Ale najpierw "Fighting Club", potem "Snatch" a teraz Troja.... (piszę w kolejności oglądania przeze mnie)

Admini kochani proszę nie cenzurowac wypowiedzi ;)
21-05-2004 13:33
JoAnna
   
Ocena:
0
Bregan, czy mógłbyś mi wyjaśnić, co jest nieszczere? Popisywanie się erudycją (Seji, Twoja wina, Ty mi redagowałeś tekst, trzeba go było obciąć albo kazać dawać przypisy) czy podrwiwanie? Zapewniam Cię, że kpię sobie szczerze.
A za co przepraszasz? Za to, że masz własne zdanie? Gdyby mój tekst się tylko podobał, poszłabym dostąpić nirvany ;). Ale gdybyś ógł rozwinąć, o co Ci chodzi, będę wdzięczna.
21-05-2004 14:44

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.